Kwestii proceduralnych znalazłoby się kilka. Nieustannie np. uwiera mnie niedoskonała procedura trybu podstawowego z fakultatywnymi negocjacjami. Równie mocno – problemy z równym traktowaniem członków konsorcjum i podmiotów udostępniających zasoby. Chciałabym także widzieć uproszczone ogłoszenie o zamówieniu w trybie podstawowym, które z powodzeniem mogłoby zostać kilkukrotnie skrócone, a wykonawcy mieliby ułatwiony dostęp do informacji o zamówieniu.
POLECAMY
Zamawiający ma obowiązek…
To wszystko ważne tematy, ale wygrała zasada efektywności. Dla wielu to „lanie wody”, temat mało konkretny i oderwany od codzienności zamówień publicznych. Dla mnie – fundament naszej pracy, który powinien być stawiany na równi z zasadą równego traktowania wykonawców.
Odważę się postawić tezę, że efektywność jest traktowana w naszej praktyce po macoszemu i nieco z przymrużeniem oka. Ile razy słyszałam, że w pracy po stronie zamawiającego liczy się „święty spokój” oraz to, żeby „kontrola się nie przyczepiła” lub żeby „nie tłumaczyć się z wyboru droższej oferty”. Z kolei w deklaracji ustawodawcy widzimy duże słowa, że:
zamawiający ma obowiązek udzielenia zamówienia w sposób zapewniający zarówno najlepszą jakość przedmiotu zamówienia (dostaw, usług oraz robót budowlanych) w stosunku do środków, które zamawiający może przeznaczyć na jego realizację, oraz najlepszy stosunek nakładów do efektów, w tym efektów społecznych, środowiskowych i gospodarczych. Zamawiający jest zobowiązany uwzględnić tę zasadę przy ustalaniu warunków zamówienia, w szczególności w zakresie opisu przedmiotu zamówienia, warunków udziału w postępowaniu i kryteriów oceny ofert[1]. |
Bezzębny przepis
Podobny obowiązek – zapewnienia efektywności kosztowej – znajdziemy w...